HOME CREATIONS

View Original

MUST HAVE | Coffee Table Books

See this content in the original post

Na początku grudnia spotkał mnie ogromny zaszczyt – miałam przyjemność być jednym z prelegentów wykładów i warsztatów organizowanych przez Szkołę Produkcji Wnętrz i Designu. Wszystkie zajęcia odbywały się u mnie, w Mint Grey, zatem i tematyka wykładów nie mogła być inna, jak NEW YORK STYLE INTERIORS.

See this content in the original post

Chyba dzięki tematyce właśnie, “mikołajkowe” zajęcia cieszyły się dużym powodzeniem. Nie chcę tu przytaczać treści mojego wykładu – kto wie, może takie wykłady zdarzy mi się prowadzić częściej, a nie chciałabym wówczas mówić o tym, o czym już napisałam kiedyś na blogu. Tym bardziej, że sam wykład był tylko wstępem do zajęć praktycznych. Sama teoria tu przedstawiona nie zrobiłaby na Was takiego wrażenia, jak możliwość przetestowania jej w praktyce i wcielenia w życie, którą mieli uczestnicy spotkania.

Dziś powiem tylko o jednym z podpunktów mojego wystąpienia. O jednym z trików, który gwarantującym udane aranżacje wszelkiego rodzaju stolików, konsol i in. Przez Wasze inspiracje ten motyw przewija się tak często, że prawdopodobnie nawet go nie zauważacie, albo nie dostrzegacie, ile wnosi i jak podbija każdą kompozycję. Ten motyw to… książki. Banalnie? Ale to nie byle jakie książki. Mowa tu o pięknych albumach dekoracyjnych, które w Stanach doczekały się enigmatycznego kryptonimu COFFEE TABLE BOOK ;)

See this content in the original post

Czym Coffee Table Book różni się od zwykłej książki czy przeciętnego albumu? Po pierwsze już sama tematyka, zawartość ani wydanie takiej książki nie są przypadkowe. Najczęściej to książki o tematyce modowej, wnętrzarskiej bądź biograficzne. Okraszone ogromną ilością przepięknych zdjęć, fundujące prawdziwą rozkosz naszym zmysłom i gwarantujące wysokiej jakości doznania estetyczne.

Album, który zasługuje na miano Coffee Table Book ma piękną, designerską, doskonale zaprojektowaną okładkę – najczęściej jednolitą i gładką, z pięknymi dużymi literami, a już na pewno taki jest jej grzbiet. Co istotne i na co należy zwrócić uwagę, to kierunek liter na grzbiecie - zauważyliście, że zwykłe książki mają tutuł grzbietowy drukowany w jednym albo drugim kierunku? Przez co gdy leżą na stole tytułem do góry, litery na grzbiecie czasem są do góry nogami – przy CTB to nie wchodzi w grę.

:::

See this content in the original post

Na czym polega cały trik? Na tym, by albumy układać w niskie stosy i nie zostawiać ich samych. Połóż coś na tym stosie. Niech wygląda na niedbale, tymczasowo odłożone.

Niezależnie czy będzie to wazon z kwiatami, flakon perfum, świeca zapachowa, czy jakaś dekoracja – dzięki temu, że stanie na stercie książek, przedmiot ten będzie wyglądał tak, jakby znalazł się tam przez przypadek, jedynie na chwilę.

To wprowadza element dynamiki do aranżacji i dzięki temu jest tak udana.

Albumy pomogą wyeksponować to, na czym najbardziej Ci zleży. Dosłownie wyniosą wybrany przedmiot(y) na piedestał. W nonszalancki, niewymuszony sposób. Trik szczególnie przydatny, gdy element dekoracyjny na którego zaakcentowaniu nam zależy jest niewielkich rozmiarów.

:::

Sama postanowiłam ostatnio zapolować na jedno z tych wydań:

See this content in the original post

I udało się!!! :D Ale to był czysty fart, poważnie. Okazuje się, ze upolowanie w Polsce albumu CHANEL, TOM FORD’a czy VOGUE’a wcale nie jest takie proste. Wpisujemy w google jedyne właściwe hasło i co? I nic, wielkie nic. Jeśli wiecie gdzie się poluje na te cudeńka – dajcie znać.

Edit: Teraz już wiem, że z łatwością każdy z nich dostaniecie na Allegro. Ale wtedy taka mądra nie byłam [facepalm]. Jakim cudem nie wpadłam na to, by wyszukiwać bezpośrednio przez Allegro zamiast Google? Nie wiem, nie pytajcie. Ale nie wpadłam… więc moje poszukiwania były utrudnione i to cud, że się w ogóle udało. A ten cud wyglądał tak:

Wyszukiwarka Google. Dla CHANEL – 0 wyników. Dla TOM FORD – 0 wyników. Wpisuję ALBUM VOGUE – kieruje mnie do OLX. Myślę sobie “no jasne, oferta pewnie sprzed roku albo trzech”… ale nie uwierzycie… Ktoś wystawił ten album 20 minut wcześniej. I to za jedyne 180 zł (potem się dowiedziałam, ze cena rynkowa to ok. 100 €). Ale ja nie zastanawiałam się czy to drogo czy tanio – rzuciłam się na niego niczym Reksio na plaster szynki i wiedziałam, że nie odpuszczę póki nie będzie mój. A uwierzcie, musiałam się naszarpać ;) I zaangażować w przedsięwzięcie aż 3 osoby (oprócz siebie i sprzedawcy ofkors). Ale udało się i album po niespełna tygodniu trafił w moje ręce:

See this content in the original post

Kto śledzi mój Instagram, ten zna to zdjęcie.

Książka Garance Dore “Love x Style x Life” to kolejny Must Have. Z tą jest prościej – znajdziecie ją nawet w empiku. Konia z rzędem temu, kto zna instagramowy profil liczącej się blogerki modowej bądź wnętrzarskiej, przez który ta książka nie przewinęła się choć raz ;) Moda? Na pewno. Ale nie chodzi tylko o zwykły snobizm, o to, że wypada się pochwalić w social media, że czyta się Garance (choć wypada ;)). Dore to Matka wszystkich blogów. To ikona stylu. Od lat pokazuje jak żyć, jak mieszkać, jak się nosić milionom ludzi na całym świecie. Więc jeśli Twoje życie kręci się wokół szeroko pojętej estetyki, musisz ją nie tylko przeczytać, ale zwyczajnie musisz ją mieć. Bo myślę, że nieraz z przyjemnością do niej wrócisz, a nawet jeśli nie – na pewno ozdobi Twoje mieszkanie.

:::

No to mówcie jak jest z Wami – docenialiście siłę, moc, potęgę albumów dekoracyjnych w aranżacjach wnętrz? Intuicyjnie, czy byliście tej mocy totalnie świadomi? A może właśnie przy każdej kompozycji czegoś Wam brakowało, ale nie wiedzieliście czego… To teraz już wiecie :) Jestem bardzo ciekawa jak to u Was wygląda i czy ten wpis Wam się przydał.

See this content in the original post

Ściskam Was noworocznie

Magda Z.

See this content in the original post

Źródło zdjęć: pinterest.com | google.com