METAMORFOZA | Żegnaj Brzoskwinko
Od zeszłego roku moi rodzice zmagają się z “drobnym” remontem – elewacji domu i tarasów. Tradycyjnie miał być drobny, a rozrósł się do granic możliwości. Miał trwać miesiąc, a trwał całe zeszłe lato i potrwa pewnie do końca bieżącego. Ale tył już gotowy, efekty świetne, więc się pochwalę tutaj – może komuś się przyda jako inspiracja.
Pochwalę, bo oczywiście miałam w efekt końcowy niemały wkład ;)
- Elewacja -
Miała pewnie z 15 lat i modny wówczas odcień brzoskwiniowy. Projektant, który ją wtedy projektował, postarał się, naprawdę, i wymyślił dość ciekawe obramowania wokół okien oraz wstawki przy szczycie elewacji z cegły klinkierowej – teraz wyzwaniem było zestawienie ich z wybraną szarością tynków i sztukaterią.
Wokół okien, gdzie nie było klinkieru, zamówiliśmy ozdobne opaski z gipsu. Pod wszystkie parapety – gipsowe podparapetniki – niby niewiele, ale taki detal naprawdę wpływa na efekt końcowy.
Aby nie konkurować z cegłą i nie zwracać uwagi na to, że opaski są jedynie wokół wybranych okien, całą sztukateria została pomalowana w kolorze elewacji.
Bardzo fajnie wyszło połączenie jasno-szarego tynku z pięknym oliwkowym odcieniem podbitki. Trzeba przyznać, że czerwona cegłą też dużo lepiej wygląda z szarościami niż brzoskwinką ;)
Dla porównania:
- Taras -
Pierwsza podstawowa zmiana – podłoga. Na tarasie zostały położone niesamowite kafle, z wyglądu i w strukturze do złudzenia przypominające drewniane, bielone dechy. Naprawdę do złudzenia – goście po nich chodzą, dotykają i wykłócają się z moją mamą, że to musi być drewno, ze niemożliwe, żeby to były kafle ;) Fajna alternatywa, gdy położenie prawdziwych desek nie wchodzi w grę – tak było w tym wypadku.
Taki efekt niełatwo uchwycić obiektywem, ale mocno się starałam, mam nadzieję, ze dojrzycie co trzeba.
Dla porównania:
Druga znacząca tarasowa zmiana – parasol został zastąpiony piękną markizą w kolorze kremowym z szarą lamówką – marzenie <3
- Ogród -
Dla porównania:
Drzwi od piwnicy i ławka została przemalowana na szaro – pięknie wyszło. Ale to na co szczególnie musicie zwrócić uwagę, to na baldachim nad bujawką – niesamowity patent, tylko moja rodzicielka mogła na to wpaść – składa się ze starego, żakardowego obrusu, paru 5-groszówek i trzech kijów od szczotki :D
:::
A na koniec bonus, uczta dla oka – pięknie nakryty przez moją mamusię stół <3
:::
No i tak… Wierzcie lub nie – wpis powstawał przeszło 2 tygodnie. Sytuacja powoli zaczyna być dramatyczna. Oficjalnie oznajmiam – blogowanie i prowadzenie stacjonarnego biznesu nie idą w parze. Staram się jak mogę, znowu sypiam po 4-5 godzin na dobę, ale i tak nie na wszystko starcza mi czasu :/ Pocieszające jest to, że otwarcie nowego sklepu już naprawdę tuż tuż, 2-3 tygodnie i powinno być po krzyku. Trzymajcie kciuki.