KUCHNIA MARZEŃ | Marmurowe Blaty – Test Marmurów
Jestem Wam winna wyniki przeprowadzonych przeze mnie testów na marmurach. Chwilkę mi to zajęło, bo okazało się, że sprawy nie da się załatwić w parę godzin – mocno mnie to zaskoczyło ;) No cóż, ja-laik nie przewidziałam, że po nałożeniu impregnatu trzeba odczekać parę godzin, bo zanim ten się dobrze wchłonie i wyschnie, marmur dostaje sinych plam – widok istnie dramatyczny, później Wam pokażę. Byłam pewna, że nic już z tego nie wyjdzie ;)
Na szczęście po wyschnięciu impregnatu kamień wyglądał pięknie i można było przystąpić do kolejnej tury testów. Ale zacznijmy od początku…
:::
Jak wspomniałam w poprzednim poście, parę tygodni temu wybrałam się do Interstone w poszukiwaniu idealnego materiału na blaty kuchenne. Wyjechałam stamtąd z mnóstwem próbek i oczywistym było, że wykorzystam je do niecnych celów – okazja idealna, by zmierzyć się z tematem słynnych plam na marmurze.
Testy zaczęłam od mniejszych próbek, by w ogóle sprawdzić, czego się można spodziewać. Bez uprzedniej impregnacji, na pojedynczych, niewielkich kwadratach marmuru Calacatta i Bianco Neve przetestowałam kolejno oliwę, wino, truskawki i cytrynę. Przy tym teście badany był krótkotrwały wpływ wspomnianych czynników na marmur – powierzchnię próbki zmywałam niemal natychmiast, tj. po ok. 5-10 sekundach – tzw. szybka interwencja ;)
OLIWA (zwykła i chili) Wynik: BRAK ŚLADÓW ___
CZERWONE WINO Wynik: BRAK PRZEBARWIEŃ, LEKKIE ZMATOWIENIE POWIERZCHNI ___
TRUSKAWKI Wynik: BRAK PRZEBARWIEŃ, LEKKIE ZMATOWIENIE POWIERZCHNI ___
CYTRYNA Wynik: WYRAŹNE ZMATOWIENIE POWIERZCHNI ___ WNIOSKI
Po pierwszej części testów są następujące – Nie taki diabeł straszny jak go malują. Ewidentnie marmur wchodzi w reakcję z kwasami (w tym wypadku z kwasami owocowymi), jednak efekt tego starcia nie jest tak dramatyczny jak można by się tego spodziewać. Można również podejrzewać, że sporo zależy od rodzaju marmuru – BIAŁY wydaje się, że był bardziej odporny na plamy, Calacatta silniej zareagowała na “atak”. Z drugiej strony jednak miała najcięższego przeciwnika, więc takie wnioski byłyby stanowczo nie dość obiektywne.
Jednak ogólnie, jak na marmur bez impregnacji, zachowywał się całkiem nieźle. Po tym etapie byłam dobrej myśli co do powodzenia kolejnych testów, więc ochoczo do nich przystąpiłam.
:::
Aby przejść do kolejnego etapu testów konieczne było zaimpregnowanie największej z próbek. Postanowiłam ją przedzielić na dwie równe części przy pomocy niebieskiej taśmy i zaimpregnować tylko połowę, by wyraźnie móc zauważyć wpływ impregnatu na kamień. Lewą stronę zaimpregnowałam, a prawą zostawiłam “surową”.
Na ostatnim zdjęciu możecie zobaczyć to, o czym wspominałam na wstępie – kamień tuż po impregnacji zsiniał i był cały w plamy.
Postanowiłam dać mu parę dni na dojście do siebie. Na szczęście gdy po tym czasie wróciłam do tematu, śladu po plamach nie było, a powierzchnia marmuru wyglądała naprawdę pięknie, choć… zauważyłam, że była MOCNO PORYSOWANA. Nie sądzę, by rysy powstały w wyniku nakładania impregnatu, bo robiłam to bardzo miękką szmatką. Raczej podejrzewam, że powstały w transporcie albo jeszcze w hurtowni. W każdym razie to pierwszy niepokojący sygnał i kolejny wniosek:
Marmur to naprawdę miękki materiał i o rysy na jego powierzchni wcale nietrudno.
:::
Pora na test właściwy.
Na Carrarze postanowiłam przetestować ponoć najgorsze marmurowe trouble makery, niektóre sami mi poleciliście - wino, pastę pomidorową, kurkumę, paprykę, oliwę (zwykłą i chili), cytrynę, truskawki.
Przypominam, że prawa strona kamienia jest saute, natomiast lewa – pokryta impregnatem.
Dla uzyskania bardziej rzetelnego wyniku, postanowiłam potrzymać szkodniki dłużej na kamieniu niż kilkanaście sekund – w sumie około kilku minut. Po tym czasie, starłam wszystko ściereczką na mokro i sucho.
Ciekawi jaki jest efekt tego eksperymentu? Ostrzegam – nienajlepszy. Ale żeby go ujrzeć, mocno musicie wytężyć swój wzrok, gdyż uwierzcie, uchwycenie tych plam aparatem fotograficznym wcale nie jest proste.
EFEKT DLA POWIERZCHNI IMPREGNOWANEJ ___
EFEKT DLA POWIERZCHNI BEZ IMPREGNATU ___
WNIOSKI KOŃCOWE
Na pierwszy rzut oka widać, że dolna część poradziła sobie zdecydowanie gorzej od górnej, bez względu na impregnat. Zwycięzcami plebiscytu na największego pogromcę marmuru zostały kolejno: pasta pomidorowa, cytryna oraz wino (o dziwo, kurkuma i oliwa, które cieszyły się najgorszą sławą wypadły całkiem przyzwoicie). A teraz kilka podsumowujących, dla mnie najcenniejszych spostrzeżeń z całego testu:
- Złamanie struktury poleru i silne zmatowienie, bez względu na to, czy kamień był zaimpregnowany czy nie, dały właśnie pasta pomidorowa, cytryna i wino – dramat. Wybierając marmur na blaty najlepiej od razu całkowicie zrezygnować z ich spożywania ;)
- Papryka i truskawka pozostawiły “tłustą” wizualnie plamę, jednak bez naruszenia struktury poleru. Podobnie stało się z kurkumą – został efekt plamy oleju z poświatą tęczy, jednak bez naruszenia struktury.
- Na oliwach najlepiej można zaobserwować działanie impregnatu – na części zaimpregnowanej nie pozostał po nich nawet ślad, natomiast na części niezaimpregnowanej dały plamę podobną do plamy pozostawionej przez paprykę czy truskawki – nie tak mocna, nie tak widoczna jak w przypadku cytryny czy pasty pomidorowej.
- W przypadku użycia impregnatu, truskawka i papryka zostawiły trochę mniej plam niż na części niezaimpregnowanej. Marmur zdecydowanie wolniej reagował na te surowce – w przypadku szybkiego usunięcia szkodnika, najprawdopodobniej nie zostałby żaden ślad.
- Pocieszające jest również to, że czynniki barwiące wcale nie tak szybko i łatwo zabarwiają marmur. Oczywiście jestem pewna, że jeśli to czerwone wino, kurkumę, czy np. buraki pozostawimy na jego powierzchni na dłużej, na wiele godzin, to oprócz efektu zmatowienia, “wgryzienia” się w strukturę kamienia, na jego powierzchni zostałby również kolorowy ślad. Ale jednak przy bieżącym, niezwłocznym usuwaniu plam – tych zabarwień nie widać.
- Po usunięciu wszystkich produktów próbowałam dodatkowo zaimpregnować całość cytryną oraz oliwą– z nadzieją, że ujednolici koloryt i wywabi wcześniejsze plamy – niestety, płonne to były nadzieje ;) Byłam pewna, że w efekcie cały kawałek marmuru “zmatowi się” jednolicie. Niestety, nic z tych rzeczy – choć cały marmur zmatowiał, poprzednio powstałe plamy stały się jeszcze bardziej matowe, głębsze i wciąż wyraźnie widoczne.
Na koniec mam jeszcze jedno zdjęcie, które samo w sobie może nie jest za piękne, ale za to najbardziej dramatycznie ukazuje skalę zniszczeń w wyniku oddziaływania kwasów na marmur:
:::
Podsumowując cały test – Carrara w moim odczuciu zdaje się być zbyt wymagająca. Jedynym światełkiem w tunelu jest impregnat i natychmiastowe usuwanie plam. I jednak wydaje mi się, że wybierając marmur warto zainwestować w droższe, bardziej odporne na plamy i zarysowania jego odmiany.
Gdyby ktoś dziś wymagał ode mnie deklaracji, czy zdecyduję się na marmur w kuchni, nie umiałabym odpowiedzieć jednoznacznie. Z jednej strony wynik testu mnie załamał – to naprawdę nie są delikatne plamki jakich się spodziewałam. To wyraźne, wielowymiarowe uszkodzenia powierzchni kamienia widoczne gołym okiem.
Z drugiej strony moja miłość do marmuru jest tak silna, że biję się z myślami i zastanawiam na ile te plamy faktycznie by mi przeszkadzały? Jeśli nie znajdę godnego zamiennika (o czym w kolejnym odcinku serii), to może się okazać, że zdecyduję się na niego mimo wszystkich ryzyk i niedogodności.
A jakie są Twoje doświadczenia z marmurem? Opowiedz proszę. Każda opinia w tym wypadku na wagę złota, bo decyzja naprawdę nie jest prosta.